Month: sierpień 2012

Kokosowy zawrót głowy

      Koniec lata zbliża się wielkimi, nie koniecznie wyczekiwanymi krokami. Fakt, że bliskie 40 stopniom temperatury nie są moimi ulubionymi, jednak do deszczu i wiatru mi nie śpieszno. Wracając jednak do upałów, słońca, plaż i palm, moim najlepszym skojarzeniem jest zapach kokosu. Postanowiłam  zrobić ranking moich ulubionych kokosowych rzeczy. Kolejność miejsc jest przypadkowa, gdyż kokos w każdej postaci jest mi bardzo bliski.

1. Skoncentrowany kokos do wszystkiego oprócz jedzenia czyli olejek kokosowy. Mała buteleczka i tyle radości. Wykorzystanie? Dla relaksu kilka kropel do kąpieli. Kiedy nasz balsam do ciała pachnie dość neutralnie również można go połączyć z kilkoma kroplami, będzie intensywnie pachniał i dodatkowo wygładzał. Jest też opcja dla sprzątających. W przypadku piorącego odkurzacza dodajemy krople do pojemnika z wodą w ten sposób zapach roznosi się po domu, można również dodać go do wody do mycia podłóg efekt podobny. Można stosować do woli w różnych postaciach.

2. Jak tanio, ładnie pachnieć kokosem od samego rana? Można dzięki żelowi pod prysznic marki Isana. Nie przepadam za firmowymi rzeczami Rossmana, jednak ten żel zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Po pierwsze niską ceną, wtedy robię się podejrzliwa, ale dalej, a więc po zastosowaniu było już tylko lepiej. Kremowa konsystencja i ładny zapach naturalnego kokosu, a nie jakiegoś perfumowanego czegoś.

3. Kiedy już wysprzątamy, weźmiemy kąpiel pozostaje terapia kokosowa od środka za pomocą znanemu wszystkim Malibu. Ten likier kokosowy na bazie rumu ma to do siebie, że  można zaszaleć przy komponowaniu drinków. Moim numerem jeden jest Malibu z zimnym mlekiem. Pyszności! Ponadto kombinacje z sokami żurawinowym czy ananasowym, coca-colą. Można dla podniesienia wartości procentowych łączyć z czystą wódką.

4. A do jedzenia? Bounty kokosowy batonik można zawsze mieć przy sobie, wszędzie kupić. Jako urodzinowo- imieninowy dodatek koniecznie Rafaello- kruche i delikatne. Jest też wersja odświętna dla zaawansowanych. Mam na myśli kokosowe wypieki. Moim ulubionym jest ciasto Bounty przepisu mojej koleżanki znanej jako Kuchareczka czyli właścicielki bloga bookmeacookie.blogspot.com. Niestety (dla mojej diety) lubię jak jest czekoladowo, kremowo, warstwowo i jeszcze jeśli jest kokosowo to przecież nie można przejść obojętnie obok takiego jedzeniowego cudu. Tutaj to wszystko jest! Myślę, że to będzie piękne zwieńczenie kokosowego dnia.

Teraz wybieram się na poszukiwania kokosowego szamponu do włosów tylko tego brakuje mi w zestawie po podsumowaniu, ale w końcu zawsze można dodać olejku 🙂

 

To nie jest trening dla starych ludzi

Od pewnego czasu w Polsce
rozpoczął się (na szczęście) boom na spacery z kijkami czyli tak zwany Nordic walking. Jak to działa wypróbowałam na własnych mięśniach, długo i skutecznie.
Generalnie jestem osobą, może nie
anty, ale bardzo szybko demotywującą się w kwestii sportu. Pilates owszem,
jakieś ćwiczenia statyczne. Pływanie po dwóch nieudanych próbach upadło.
Fitness czyli machanie rękoma i nogami w różnych kierunkach, w dodatku w tym
samym czasie, tak jak trener karze, to ponad moje siły. Tańczyć lubię, ale
tylko i wyłącznie swoje własne choreografie do piosenek Shakiry. Mówię wam, 15
minut i czuję każdy mięsień. Problem jest taki, że trzeba się ukrywać i
wyczekiwać na puste mieszkanie, gdyż to nie jest do oglądania. O tak, na to nie
da się patrzeć, ale w końcu nie o to chodzi. 😛
Miało być o walkingu. Najwięcej
chodzących to osoby starsze, jakby nie patrzeć, oczywiście to cieszy, w każdym
wieku trzeba o siebie dbać. Korzyści są ogromne, głównie w profilaktyce dbania
o  kręgosłup, dlatego moja mama,
rozpoczęła treningi. Tak treningi, to nie są spacery. Trasa ma około 7 km i są wzniesienia.
Tempo również utrzymuje wysokie. Kiedy zaczęłam z nią chodzić przestałam myśleć
o tym jak o kijach do podpierania dla pokrzywionych.  Naprawdę można dać sobie wycisk. Mam swoje
etapy, kiedy zaczynam bieganie i je przerywam po pewnym czasie, męczy mnie to
zwłaszcza z moimi problemami z drogami oddechowymi. Przy chodzeniu w szybkim
tempie nie odczuwam tego tak jak w przypadku biegania. Dodatkowo w tym treningu
pracują ręce co jest plusem w kształtowaniu sylwetki. Spalanie kalorii jest porównywalne
do joggingu czy gry w badmintona, więc jak najbardziej można uznać to za
trening wyszczuplający czy budujący tkankę mięśniową zwłaszcza jeśli zajmuje od
60 do 90 minut.  Szczerze polecam dla
wszystkich sportowych „nudziarzy”, którym niekoniecznie musi skakać adrenalina
w czasie uprawiania sportu i nie lubią szybko zmieniających się warunków. Można
iść przez godzinę kompletnie się wyłączając. Podwójnie miło jest kiedy zaczepia
cię starsza Pani, prosząc o instrukcję w chodzeniu. Zdarzyło nam się to
ostatnio.  Cieszy zainteresowanie sportem
w każdej postaci i wieku. Ponadto na sali treningowej trudno o takie widoki zachodu
słońca i odgłosy fal. 🙂