kapusta kiszona

Afera sklepowa!

Mój tata został dzisiaj klientem miesiąca (ironia!). Generalnie u niego to normalne, że daje się zmanipulować słowom pseudo fachowców, w imię zasady, że przecież jego nikt nie śmiałby oszukać, a ludzie nie chcą niczego ugrać dla siebie. Tylko politykom i działaczom nie wierzy, a producentom i sprzedawcom niestety tak.
                           źródło: www.dziennikzachodni.pl
A jednak!
Rzecz dotyczyła produktu bardzo zdrowego, bogatego w wit.C, przeciwutleniacze, „dobre” bakterie- KAPUSTY KISZONEJ!
No właśnie, kiszonej, a nie kwaszonej. Producenci oszukują Nas pernamentnie wciskając kwaszoną kapustę na sklepowe półki. Nasza wina kiedy nie czytamy etykiet. W przypadku mojego taty, który czytać potrafi, omamiono go słowem. Otóż, Pani w sklepie bardzo rekomendowała wiaderko z kapustą kwaszoną, bo kwaszona jest na surówki, a kiszona do gotowania np. bigosu. WHAT ? Gdybym tam była, zmierzyłabym ją wzrokiem, tak jak tylko ja potrafię i uśmiechnęła się kpiąco. I albo wyłożyłabym jej, że mnie okłamuje i to bardzo nieładnie z jej strony tak prawić klientom. Albo parsknęłabym pod nosem „z kogo chce Pani robić idiotę” obróciła się na pięcie i wyszła. Tak, wiem, byłabym niegrzeczna, ale ktoś próbuje kłamać prosto w oczy! Swoja drogą, cóż za przebiegłość z jej strony! W końcu kwaszona kapusta jest faktycznie jaśniejsza, niczym surowa. Idealnie na surówkę! 
Prawdziwa kiszona kapusta jest ciemniejsza i dużo kwaśniejsza

O co ta afera?

Kwaszona wali octem! O to się właśnie rozchodzi, o ocet! Kwaszoną się zakwasza octem, robi na akord i przestaje być zdrowa, nie ma już tych wszystkich właściwości. 
Prawdziwa kiszona kapusta „robi się” co najmniej dwa tygodnie. Tyle czasu potrzebują bakterie kwasu mlekowego, żeby ją ukisić jest to proces fermentacji mlekowej. To właśnie dzięki tym bakteriom, taka kapusta jest bombą zdrowia. Kapustę kisi się jedynie z przyprawami, cebulą i marchewką, bezwzględnie nie ma tam octu, bo są bakterie. Ocet i dobre bakterie – te słowa wzajemnie się wykluczają.

Z czym ta bomba?


 Prawdziwa kiszona kapusta to naturalne źródło witaminy C wzmacniającej cały organizm oraz „dotleniających” witamin z grupy B . Co ciekawe kiszona kapusta dzięki witaminom z grupy B niweluje szkodliwe działanie alkoholu, a jej sok jest świetnym antidotum na „kaca”. Dodatkowo zawiera witaminę E, a także minerały tj. wapń, magnez, żelazo, potas, a także związki siarki organicznej, która wraz z witaminą E poprawia wygląd naszej skóry, włosów i paznokci. Kiszona kapusta zawiera również naturalne przeciwutleniacze – karotenoidy i polifenole. We wcześniejszym poście była cała rozprawa na temat naszych wnętrzności. Powszechnie uważa się, że przyczyną powstania nowotworów jelita grubego są procesy gnilne zachodzące wewnątrz niego. Kiszona kapusta ma tak korzystną florę bakteryjną, że nie tylko hamuje ona owe procesy, ale też wpływa stymulująco na system odpornościowy organizmu. W ten sposób kiszona kapusta oczyszcza nasze jelita, a dzięki temu mogą one przyswoić więcej witamin i minerałów z pożywienia.

Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Mogłybyśmy z mamą przeboleć, że ubędzie nam zdrowia i piękna. Ostatecznie. Ale kwaszona kapusta, poprzez zawartość octu trochę nam tego zdrowia jeszcze zabiera…Nie ma dobroczynnych bakterii, a kwas octowy niszczy czerwone krwinki, a co za tym idzie obniża się poziom hemoglobiny, wzrasta ryzyko anemii. Ponadto zakłóca procesy trawienne i zaburza proces prawidłowego przyswajania składników odżywczych z pokarmu.
P.S A najgorsze z najgorszych, że kapusta była zepsuta! Cechą kapusty kwaszonej jest właśnie krótka przydatność.
Do lodówek moi mili na lustracje, żeby sobie krzywdy nie robić!