motywacja

PIERWSZY KROK – WEŹ UDZIAŁ W PROJEKCIE

fo

Rozumiem, że możesz nie być jeszcze gotowy do zmiany swojego stylu życia. Nie masz siły, czasu, możliwości by wprowadzić te wszystkie zmiany. Tak już jest, że do pewnych decyzji trzeba dojrzeć. Nie można działać na siłę, kiedy okoliczności nie sprzyjają. A przecież nie zawsze mamy ten komfort by robić to co chcemy, kiedy chcemy. Zanim zmienią się okoliczności już dziś możesz zrobić pierwszy krok w stronę swojego zdrowia. Nie musisz zmieniać wszystkich nawyków i wywracać swojego życia do góry nogami.

Możesz jednak znaleźć 5 minut, no czasem trochę więcej w ciągu dnia, aby wykonać jeden krok w stronę poprawy swojego zdrowia. Dla Ciebie zaczyna się nowy PROJEKT – 80 DNI DOOKOŁA ZDROWIA.
Każdego dnia będzie się pojawiała zdrowa wskazówka do wykonania. Czasem banalnie prosta, czasem trudniejsza, ale zawsze w celu zadbania o swoje ciało i psyche.

Wszystkie dokładne informacje otrzymasz we wpisie dedykowanym PROJEKTOWI

Zaczynamy 11 stycznia, więc masz czas, żeby przemyśleć sprawę. Ale nie ma nad czym dedukować, bo….

Najważniejsze jest to, że:

  • masz codziennie podaną na tacy wskazówkę,
  • masz wokół siebie ludzi, którzy też działają, którym też się czasami nie chce – masz ich wsparcie,
  • po wyzwaniu otrzymasz plik pdf ze zbiorem wszystkich wskazówek, do wykorzystania w późniejszym czasie,
  • udział w projekcie jest bezpłatny! Kosztuje tylko trochę czasu i energii, ale zyskujesz dużo więcej!

Zachęcam do udziału. Pamiętaj Twoje ciało jest jedynym miejscem, w którym tak naprawdę żyjesz, dlatego warto poświęcić mu chociaż tyle uwagi. Niech ten nowy – 2016 rok zacznie się zdrowo, spokojnie i z nową energią!

Czekam na WAS! 

Zdrowe i szczupłe ciało- Twój cel na Nowy Rok?

coffee-569178_1920

Nowy rok obfituje w wyznaczanie nowych celów i postanowień. W końcu najlepiej zacząć od konkretnego terminu. O północy po raz kolejny pomyślisz: rzucę palenie, schudnę czy zacznę ćwiczyć. To świetnie! Planowanie to pierwszy krok do sukcesu. Każdy moment jest odpowiedni aby zmienić coś na lepsze. Natomiast nasza głowa lubi określone schematy. Mamy skłonność do planowania, ale problem pojawia się w działaniu. Dlatego z postanowieniami sylwestrowymi jest tak ciężko…ale nie w tym roku!

Nowy rok, nowe cele! Tym razem się powiedzie!

Do godziny 0.00 mamy jeszcze trochę czasu. Dlatego aby w tym roku zrobić to dobrze, już teraz zastanów się jaka zmiana powinna Cię czekać. Aby dobrze zadziałać od 1 stycznia, już teraz musisz sprawę prawidłowo zaplanować! Zanim zaczniesz, pamiętaj, że Twój cel musi być MĄDRY (SMART), a nawet mądrzejszy (SMARTER) niż zwykle:

  • Konkretny (Specyfic) – lepiej wybrać jedną zmianę, ale konkretną. Nie mów schudnę, powiedz ile konkretnie.
  • Mierzalny (Measurable) – musi być sposób, aby sprawdzać postępy. Waga nie jest sojusznikiem, jeśli zaczynasz, oprócz diety, ćwiczenia. Mięśnie są cięższe, więc w pierwszym etapie waga może nawet podskoczyć! Analiza składu ciała jest bardziej pomocna!
  • Realistyczny (Achievable)  lepiej do celu dążyć małymi krokami. Nie określaj z góry, że to ma być 20 kg. Łatwiej będzie działać, myśląc o 2 kg na miesiąc. I tak jest zdrowo! Rozplanuj poszczególne etapy zmiany, na odpowiedni czas. W zimie ciężej wyjść na rower czy zajadać sałatki. Podkręcanie wyników, zostaw sobie na czas letni. Na początek skup się się na drobnych krokach.
  • Ważny (Relevant) – to musi być dla Ciebie ważne w tym momencie życia, w którym się znajdujesz. Jeśli wiesz, że zdrowie czy praca nie pozwala na więcej – przeformułuj cel! Nie chodzi o to aby się poddać po miesiącu, czy aby się frustrować. Wtedy z diety też nici! Określ dlaczego to takie ważne dla ciebie aby zacząć właśnie teraz. Dobrze zbudowana motywacja na bazie wewnętrznych doświadczeń najlepiej pomoże wytrwać. Aby było łatwiej polecam teksty i ćwiczenia: tutaj  oraz tutaj!
  • Określony w czasie (Trackable) – wyznacz sobie czas na pierwsze, konkretne efekty. Następnie zwiększaj lub zmniejszaj intensywność pracy. Robisz takie piękne, oficjalne i noworoczne otwarcie, to zadbaj również o zamknięcie. Bez konkretnej daty bardzo łatwo jest odwlekać osiągnięcie efektów na później, bo zawsze coś.
  • Zapisany (Recorded)– często, aby zadziałała magia postanowienia trzeba go przelać na papier. Czasem wystarczy komuś powiedzieć i to nas podtrzymuje na duchu. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest również opieka dietetyczna, gdzie otrzymujemy wskazówki oraz wsparcie, a nasze wyniki są zapisywane i możemy je porównywać. Polecam się! 🙂
  • Ekscytujący ( Exciting) – dlatego dieta nie może być monotonna, uboga, niesmaczna. Klucz tkwi w tym, aby odnaleźć sposób na siebie. Nie wprowadzamy diety, ale zmieniamy styl życia. Wielu produktów nie trzeba odrzucać, wystarczy wprowadzić ich zamienniki. Potraktuj to jako wyzwanie, a nie przymus. No nie mów, że nie ucieszy Cię nowy sprzęt, strój do treningów, gadżet. Próbowanie nowych rzeczy czy to sportowo czy kulinarnie po kilku tygodniach może stać się Twoim pozytywnym wariactwem. Pozwól sobie na to, aby zmiana sprawiała Ci przyjemność! Jest tyle zdrowych i pysznych potraw do ugotowania! Jest tyle aktywności do spróbowania!

Już w drugim tygodniu stycznia rusza na Fb projekt ” 80 dni dookoła zdrowia”. Może to będzie Twój pomysł na noworoczne postanowienie? Serdecznie zachęcam do udziału! Codziennie będziemy wyznaczać sobie drobny, lub mniej drobny cel do zrealizowania, aby żyło nam się zdrowiej. Śledźcie profil DBAM O CUD! To mój pomysł aby Wam pomóc, a teraz  Wasza decyzja, czy w to wchodzicie?

 

 

Cukier, a tkanka tłuszczowa.

brownie-548591_640

Obalamy kolejny mit, który funkcjonuje, bo jest nam wygodnie. Mam namyśli odchudzanie poprzez ograniczenie spożycia ilości tłuszczu. Tłuszcz jest nam potrzebny, oczywiście ten dobry i w określonych ilościach. Natomiast zapominamy o szkodliwości cukru i jego bezpośrednim wpływie na odkładanie tkanki tłuszczowej. 

Prawda jest taka, że bardzo ciężko jest nam zrezygnować ze słodkich przekąsek. Utrwala nam się nawyk. Nie dość, że w większości produktów spożywamy cukier to jeszcze dokładamy go dodatkowo w postaci prostej – cukierki, czekolady, drożdżówki, napoje gazowane. Niestety coraz częściej jest tak, że tego cukru jest tak wiele, że nasz organizm, a dokładnie insulina, która poziom glukozy ma stabilizować przestaje na nią działać. Staje się oporna. My stajemy się insulinooporni. Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy pomimo diety, nasz organizm nie chce zacząć pozbywać się oponki.

Dlaczego cukier wpływa na tłuszcz?

Węglowodany mimo, że mniej kaloryczne niż tłuszcz mają pewną cechę, która sprawia, że mogą w sposób istotny wpływać jak kalorie zostaną rozdysponowane. Po ich spożyciu rośnie poziom glukozy we krwi.  Ta powoduje reakcję ze strony insuliny – hormonu, który ma za zadanie wyrównać poposiłkową glikemię (wzrost glukozy we krwi), ale wpływa również na wiele procesów metabolicznych zachodzących w organizmie. Zwiększona sekrecja (wydzielanie) insuliny nasila tworzenie i magazynowanie tłuszczu zapasowego. Tak, nasz organizm jest zdolny do tworzenia tłuszczu z cukru). Dodatkowo podwyższona insulina przez cały czas tego skoku blokuje uwalnianie i spalanie tłuszczu. A więc utrzymywanie wysokiego poziomu insuliny, na przykład poprzez produkty o wysokim indeksie glikemicznym może zablokować proces redukcji tkanki tłuszczowej. A co dalej?

Badania naukowe wskazują, że nieograniczone zajadanie się produktami bogatymi w cukry, zwłaszcza te rafinowane (oczyszczone) doprowadza do pewnej deregulacji gospodarki insulinowej. W związku z tym objawia się to jednej strony hiperglikemią (czyli permanentnie podwyższonym poziomem cukru we krwi), a z drugiej – hiperinsulinemią kompensacyjną (czyli zwiększonym poziomem insuliny). Stan taki może utrzymywać się przez długi czas, co powoduje – zahamowanie spalania tłuszczu i nasilone jego odkładanie. Zbyt duża ilość cukru w diecie zamienia więc nasz organizm w maszynę do magazynowania tłuszczu.

Osobną kwestią jest wykształcenie insulinooporności- insulina stale podwyższona, w związku ze stałą podażą glukozy przestaje mieć takie działanie jak powinna. Staje się oporna na wzrastającą glukozę, bo nie ma czasu, aby się „zregenerować”. Nie ma już „siły”, aby ją zbijać w dół. Dochodzi do cukrzycy i przymusu podaży zewnętrznie insuliny – trzustka nie może już jej produkować w takich ilościach. Ale wystarczy utrzymywać poziom cukru we krwi na stałym, niskim poziomie, aby nie musieć martwić się o problemy zdrowotne w przyszłości.
Jakie problemy? Wysokie spożycie cukrów prostych i rafinowanych sprzyja:

  • Wzrostowi cholesterolu,
  • Osłabieniu i wypadaniu włosów,
  • Rozwojowi grzybów Candida w jelitach, które bardzo osłabiają wszystkie funkcje organizmu
  • Pogorszeniu wzroku
  • Rozwojowi próchnicy
  • Zwiększeniu ryzyka chorób serca
  • Obniżeniu odporności,
  • Rozregulowaniu gospodarki hormonalnej
  • Zwiększeniu ryzyka rozwoju nowotworów

Węgle to najczęściej nasze paliwo

Nasze ciało jest skomplikowaną maszyną. Kiedy działamy na jego niekorzyść, ono walczy by utrzymać komfort naszego życia. Ale tak jak my nie jesteśmy w stanie pracować bez wytchnienia – tak i nasze ciało potrzebuje odpoczynku. Kiedy wszystkie jego wskaźniki są w górnych granicach normy – to tak jak w komputerze procesor w końcu się przegrzeje. Musimy swoje ciało dobrze traktować, jeśli chcemy się nim długo cieszyć w zdrowiu. Zwłaszcza gdy jesteśmy młodzi. Współczesny świat nie pomaga w dbaniu o siebie. Stres i bardzo przetworzone jedzenie podrażnia nasze ciało, powoduje że hormony szaleją. Cały mechanizm nie może się odnaleźć, bo dostarczane paliwo jest złej jakości. Dlaczego do samochodu wlewasz paliwo na dobrej stacji, dobrej jakości, droższe? Nie chcesz zepsuć silnika, chcesz, żeby samochód długo ci służył.

W takim razie odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego w ten sam sposób nie działasz w kwestii diety – paliwa dla twojego ciała. Zapominamy o rzeczach ważnych, poświęcając więcej uwagi zbytkom, które nie zapewnią nam zdrowia i energii, nie uchronią przed chorobami. W kwestiach pracy, organizacji, zwiększenia wydajności jesteśmy w stanie poświęcić uwagę profilaktyce. Dbam o samochód, o dom, o pupila, o komputer – aby zapobiec zepsuciu i wydawaniu pieniędzy na naprawę. Dlaczego nie uczynisz tego samego ze swoim zdrowiem? Gdybyśmy jako ludzie, jako kraj zrozumieli, że wydawanie pieniędzy na zdrową, bezpieczną żywność, na uprawianie sportu i regeneracje ciała – to nie jest duża kwota w porównaniu z pieniędzmi wydawanymi na leczenie cukrzycy, otyłości, chorób układu krążenia, nowotworów – żyłoby nam się dużo lepiej. Lepiej zapobiegać niż leczyć – powinno być najważniejszym hasłem przewodnim służby zdrowia. Niestety jeszcze nie podążamy jako kraj, tą drogą. Ale prawda jest taka, że nikt nie zadba o nas lepiej niż my sami. To hasło powinno nam przewodzić w naszym zabieganym życiu. Może w zbliżający się koniec roku, czas refleksji i podsumowań, warto chwilę uwagi poświęcić na refleksję dotyczącą własnego zdrowia? Może warto postanowienia noworoczne zadedykować swojemu zdrowiu, a nie sukcesowi w pracy? Poza tym zdrowe ciało to ciało pełne energii i dużo wydajniejsze, a więc kwestia sukcesów w pracy też zostanie rozwiązana.

ASERTYWNOŚĆ W DIECIE

donut-791837_1280

Nierzadki problem osób wdrażających zmianę stylu życia w początkowej fazie dotyczy tego jak się zachować w pracy, w domu czy na rodzinnej imprezie. A już Święta, chrzciny i wesela napawają obawą większą niż kurczak na parze!

Jak wytrzymać:

  •  kpiące „Odchudzasz się?”,

  •  zawistne „Komu by to się chciało tak męczyć”,

  •  zazdrosne ” No i ile już schudłaś?”,

  •  chamskie „Ciekawe ile wytrzymasz”,

  •  troskliwe ” To co ty biedaku jesz?”,

  •  boskie ” E, dzisiaj masz dyspensę”.

Nie musisz być od razu Królową czy Królem ciętej riposty. W żadnym też wypadku nie daj się omotać, komuś kogo problem nie dotyczy. Nie ma też powodu by w łazience chlipać w chusteczkę, bo wszyscy dokuczają, są niemili, zamiast wspierać.
Pojąłeś trud zmiany, chcesz być zdrowy, pełny energii i nie oszukujmy się, szczuplejszy. To Twoje wyzwanie, podjęte świadomie i wymagające czasu. Dlatego tego rodzaju sytuacje Cię nie ominą! Natomiast ludzie, którzy Cię otaczają powinni zrozumieć i wspierać, Ci naprawdę wartościowi, z pewnością tak zrobią.
Przed resztą, broń się! Najlepiej humorem w mowie i asertywnością w postawie!

  • Tak, odchudzam się. Nie podoba mi się to jak wyglądam i jak się czuję, postanowiłam to zmienić. Dlatego nie obraź się, ale nie nakładaj mi ciasta, bo nie chce, żeby ten jeden kawałek zniweczył tydzień mojego starania.

  • Jeżeli dobrze się zabierzemy za odchudzanie, to nie ma w tym nic męczącego. Zwłaszcza jeśli po kilku dniach odczuwa się poprawę w tym jak się czuję, nie mówiąc o znikających centymetrach w obwodzie. Zdrowe odżywianie może być pyszne i naprawdę nie tęsknie za pączkami. Nie wspominając, że wcale nie chodzę głodna. Może chcesz spróbować, mogę dać Ci namiar?

  • Może nie schudłam rewelacyjne dużo, zdrowe chudnięcie to pół kilograma na tydzień. Nie potrzebuje efektu jojo za chwilę. Ale zaczynam widzieć różnicę w ubraniach, no i przede wszystkim super się czuję. Żadnych problemów z wypróżnianiem, mam dużo energii i lepiej śpię. A Ty cały czas cierpisz na te zaparcia?

  • Ile wytrzymam? Na pewno dłużej jeżeli nie będziesz mnie namawiać do rezygnacji. Cieszę się, że jesteś szczupła i nie musisz tak bardzo zwracać uwagi na to co jesz. Bardzo chciałabym w końcu zadbać o swoje zdrowie i będzie mi miło jeśli będziesz mnie w tym wspierać. Natomiast nie wiem czy wiesz ale chudość wcale nie jest wyznacznikiem zdrowia, zwłaszcza odżywiając się twoim sposobem.

  • Oj, dieta wcale nie oznacza wyrzeczeń. Trzeba tylko wiedzieć co jeść i nie dać się zachciankom. Ciasto wcale nie jest pożywnym posiłkiem, którym się najemy na pół dnia, wręcz przeciwnie. Podniesie insulinę na chwilę, później szybko spadnie i żadnego pożytku. A jak się zjem porządny, zdrowy posiłek to co innego! Mięso, warzywa, kasze- świetna sprawa!

  • Nie chodzi o to, żeby starać się cały tydzień i chulaj duszo, piekła nie ma w weekend. Ustabilizowanie cukru we krwi wymaga czasu. Zamiast „pozwalania” sobie w weekend, „pozwalam” sobie cały tydzień, ale w odpowiednich wartościach – wybierając odpowiednie produkty o niskim indeksie glikemicznym. Wysoki cukier we krwi blokuje dostęp do tkanki tłuszczowej, a ja nie na to pracuje! Chcę być zdrowa i nie pracować na cukrzycę czy insulinooporność. Poza tym odkryłam tyle przepisów na słodkie, zdrowe słodycze, też powinnaś odchudzić swoje przepisy. Masz pojęcie ile chemicznych dodatków, słodzików i barwników dodają do tych gotowych produktów, których używasz?

  • Wiadomo, to nie jest łatwe. Prościej machnąć ręką i powiedzieć: „zarzuć bezą”. Ale po co zaczynać 8 razy? Często właśnie to jedno ciastko jest wyzwalaczem końca diety. Jasne, cheat day bywa, że się sprawdza. Jednak słodycze i fast foody to najczęściej zachcianki głodu emocjonalnego. Są nawykiem ukształtowanym przez lata zapewniającym rodzinną bliskość, powód do spotkania – wspólny stół przecież nie może być pusty. Oczywiście znajdą się tam produkty dozwolone, to z nich korzystaj!

  • Naprawdę jeśli ktoś się obrazi bo nie chcesz czegoś zjeść – to zastanów się czy ta osoba jest warta twoich odwiedzin. Takie namawianie świadczy prędzej o zazdrości i jej problemie z jedzeniem. Będąc asertywnym pokazujesz, że nie masz problemu ani z dietą, ani z emocjami. Poćwicz odmawianie przed lustrem, albo z domownikami. Nie poddawaj się szantażowi emocjonalnemu, inaczej tego nazwać nie można.

  • A kiedy już przetrwasz etap, że inni przekonują cię do zaprzestania, wejdź na kolejny level- ty zacznij ich motywować do zmiany!

  • Apel do częstujących ciastkiem lub złośliwym komentarzem, uszanujmy decyzję innych!

     

     

To musi trwać!

person-983889_1280

„Nie przytyłeś wczoraj, nie schudniesz jutro!”

 

Dieta – to musi trwać. Ze złością, przyznam szczerze, patrzę na to jak traktujemy proces diety. Niestety przyzwyczailiśmy się do tego, że obecnie mamy wszystko szybko. Żyjemy szybko, kupujemy szybko, jemy szybko, szybko tyjemy (no może nie do końca ;)) i równie szybko chcemy chudnąć. Wszystko możemy zamówić w 3 minuty i w jeden dzień będziemy mieć dostarczone pod drzwi. Dlaczego nie miałaby być podobnie z efektami diety? Ze smutkiem natomiast patrzę jak bardzo nasza chęć wszystkiego na już jest wykorzystywana. Przez producentów środków turbo ekstra spalających tłuszcz oraz dietetyków obiecujących szybkie efekty przy pomocy suplementów. Wszystko to niestety powoduje może i gwałtowny spadek wagi, ku naszej uciesze, i kolejno miesiące stagnacji lub powrotu do poprzedniej wagi lub co gorsza klasyczne jojo. ALE! Jest efekt, jest szybko tak jak chcieliśmy, mamy uciechę przez kilka miesięcy…na kilka miesięcy.

Może to ostre stwierdzenie, ale jest w nim sporo racji: „Nie przytyłeś wczoraj, nie schudniesz jutro!”

To wymaga czasu i pracy. Potrzeba organizacji i samozaparcia. Musisz mieć cel i dobry plan.

 

Fajnie się mówi: „o ta, to ma dobrze, patrz jak wygląda!” Ale „ta” przygotowuje sama posiłki, je regularnie a wieczorem idzie na trening. Umięśnione, fajnie wyrzeźbione ciało nie jest dane z nieba. Nad tym się pracuje miesiącami. Wymaga wielu wyrzeczeń.

Nasze ciało jest zbudowane z mięśni, które możemy rzeźbić ćwiczeniami oraz z tkanki tłuszczowej, którą możemy mieć na oku dobrze się odżywiając, nie pozwalając się jej rozrosnąć. Tylko tyle i aż tyle! Nie pomogą chemiczne tabletki. Nie pomoże napychanie się syntetycznym błonnikiem i łykanie chemicznie opakowanych ekstraktów z zielonej herbaty czy owoców, jeśli to samo możesz uzyskać za pomocą pożywienia bez chemicznej otoczki.

Owszem, to że nagle zbombardujesz swój organizm suplementami i dietą przyniesie efekt, ale na jak długo? Zamierzasz się tak opychać do końca życia? Pewnie nie. Co się stanie kiedy zrezygnujesz? Twoje ciało zgłupieje. Metabolizm zwolni i znowu zacznie się magazynowanie. Tego chcesz? Efektu na jedną imprezę, czy zdrowia i energii na całe życie?

Tylko racjonalna, odżywcza dieta, regularne ćwiczenia i dbanie o komfort psychiczny może przynieść naprawdę długotrwałe efekty. Niestety bez ściemy powiem, że to wymaga czasu. Jak wszystko co ma być porządne, solidne i na długo. Możesz mieć porządne, dębowe meble zrobione na wymiar i szafki z sieciówki, którym co rusz trzeba wymieniać zawiasy. 

 

Dlatego zastanówcie się zanim się skusicie reklamom, czego oczekujecie. Przeanalizuj jak to może działać, o ile w ogóle może zadziałać. Pomyśl czy nie można tego zrobić w bardziej naturalny sposób?

Może trudno w to uwierzyć, ale łatwo się przejechać na tym co szybkie i łatwe. Praca nad sobą kształtuje charakter. Masz szansę popracować nad sobą. Gdyby to była kwestia tabletek, wszyscy chodzilibyśmy idealnie wykrojeni.

Tyle moich wieczornych refleksji. Wybór należy do Ciebie, o ile znajdziesz czas, żeby doczytać! 🙂

 

 

Dieta psychologicznie

tape-403593_1920

Hej, hej!

Wróciłam w nowej oprawie, odsłonie itp itd! I skoro jest tak poważnie i mam nadzieję ładnie, chciałabym zacząć ten nowy etap od poważnego, typowo psychodietetycznego wpisu. Dokładnie o psychologii odchudzania i analizy psychologicznej sytuacji jaką jest dieta. A jest to sytuacja specyficzna, zwłaszcza u osób otyłych. Często pomijamy to wewnętrzne spojrzenie w swoją motywację. Może to być powodem późniejszych kryzysów czy braku skuteczności diety. Bo zmiana zaczyna się w głowie.

Rodzaj motywacji

Może być zewnętrzna i wewnętrzna. Oczywiście najlepiej kiedy wypływa od Nas samych. Motywować może nas potrzeba bycia zdrowym, sprawnym, pełnym energii. Chcemy zrobić to dla siebie. Pomaga to w byciu wytrwałym i mniej podatnym na kryzysy. Motywacja zewnętrzna w postaci zazdrości koleżanek czy pożałowania swojej decyzji przez ex chłopaka też bywa bardzo motywująca. Inni mogą nas motywować bardziej niż my sami. Nagroda w postaci nowej, mniejszej sukienki może być fajnym celem do osiągnięcia. Problem tylko co później? Czy przypadkiem nie będą potrzebne kolejne materialne cele. Pytanie co kiedy nie pojawią się widoczne zewnętrznie efekty (tłuszcz jest lżejszy niż mięśnie), natomiast bardzo poprawi nam się nastrój. To co głęboko zakotwiczone, nie da się łatwo wykorzenić. Motywacja wewnętrzna pomaga wytrwać i mieć radość ze zmiany. A jak wiemy stres nie służy odchudzaniu, więc trzeba mieć dobre nastawienie.

Hierarchia wartości

Weź kartkę i narysuj, powiedzmy 7 stopniowe schody. A teraz zaznacz hierarchię swoich wartości. Pewnie się nie pomylę jeśli powiem, że gdzieś wysoko uplasowały się zdrowie, rodzina, praca, ale też ładny wygląd. Zastanów się z którymi z nich bezpośrednio związana jest dieta? Z wszystkimi. Chcesz być zdrowy, mieć siłę i energię dla swojej rodziny oraz do pracy. Chcesz się dobrze czuć i wyglądać we własnym ciele. W ten sposób odpowiadasz sobie na pytanie po co to robisz? Stanowi to dla ciebie dużą wartość. Świetnie! Kuj żelazo, póki gorące.

A teraz odpowiedz sobie na pytanie jak ważne jest dla Ciebie zrzucenie wagi. W skali od 0-10?

Dlaczego akurat tyle?

Co musi się wydarzyć, żeby było więcej? Co Cię blokuje przed tym, żeby zaznaczyć wyżej?

Warto pytać siebie o priorytety. Trzeba szukać wzajemnych powiązań. Często odpowiedzenie sobie na te pytania jest wyzwalaczem prawdziwej, szczerej chęci zmiany, kiedy sobie uświadomisz po co i dla kogo to robisz!

Przekonanie o tym, czym jest dieta

Często powielamy zasłyszane schematy dotyczące osoby na diecie. W związku z tym boimy się, tych wszystkich mitów. Na każde błędne przekonanie należy wyprowadzić kontrargument. Możesz to zrobić w swojej głowie, ale lepiej zapisać na kartce jeśli masz taką wiedzę lub porozmawiać ze specjalistą na temat tych błędnych założeń. Najczęstsze:

  • Dieta to męczarnia. Będę chodził głodny. – w odpowiednio dobranej diecie chodzi o to, aby do uczucia głodu nie dopuszczać. Dlatego ważne są regularne posiłki, bogate w składniki odżywcze.
  • Będą ze mnie drwić w towarzystwie. Nie mogę się z nikim umawiać. – To, że jesteś na diecie, nie oznacza, że jesteś trędowaty. Owszem musisz się pilnować, ale możesz potraktować to jak misję. Namawiaj innych do nowych, zdrowych smaków. Zresztą teraz wszyscy chodzą z pudełkami 🙂
  • Nie można jeść tego co się lubi – oczywiście, niektóre produkty należy wykluczyć, ale tylko ze względu na swoje okropne właściwości i chemiczny skład. Jesz coś co cię truje, a możesz jeść to co odżywia Twój organizm. To chyba nie jest kwestia niczyjego widzi mi się!? Grasz o długość życia i dobre geny dla swoich dzieci. Potrawy dietetyczne mogą być smaczne. Powiem więcej mogą być tłuste, a bywają słodkie. Przynajmniej ja mam takie podejście.

Myślenie „wszystko albo nic”

Zaczynamy z głębokim przekonaniem, że teraz to będzie to! Nic mnie nie zatrzyma, mam cel i zrealizuje go. Zasmucę Cię. Najczęściej nie obejdzie się bez kryzysu i musisz się na niego przygotować. Normą jest rezygnacja, kiedy schody zaczynają być coraz bardziej strome. Natomiast normą powinien być opracowany plan B. Wakacje z dietą, święta z dietą, jesienna chandra z dietą. Planowanie to podstawa. Oczywiście należy zawsze widzieć jasną stronę, ale przygotowanie alternatyw powinno być równie normalne jak oczekiwanie sukcesu. Bo kryzys jest częścią osiągniętego sukcesu. Kiedy myślimy w kategoriach wszystko albo nic łatwo rezygnujemy i kończy się odwrotnym efektem. Dlatego sprawdzają się diety oparte o modyfikacje nawyków żywieniowych, gdzie wszystko odbywa się płynnie, a nie sprawdzają się diety oparte na gotowych planach żywienia i suplementach. Zmienia się kontekst. Wyjeżdżasz, kończysz plan – zostajesz sam i dietę trafia szlag.

Analiza funkcjonalna

Inaczej analiza funkcji jakie spełniają niektóre nawyki żywieniowe dla naszej psychiki. Kłania się pojęcie jedzenia emocjonalnego. Więcej tutaj! Dlatego tak ważne jest spojrzenie wgłąb siebie. Po to notujemy jak się czujemy spożywając wybrane produkty. Nagle odkrywcza staje się informacja, że w sytuacjach stresowych, sięgam po jedzenie i to mnie uspokaja. A ty wmawiasz sobie, że te słodycze to dlatego, że brakuje Ci widocznie cukru. To znamienne: dajcie czekoladę, mam spadek cukru we krwi. Po 2 godzinach to samo. Huśtawka insulinowa i emocjonalna. Modyfikacja nawyków nie jest łatwa, ale znając źródło, możemy działać bezpośrednio u podstaw. Znajdując  sobie inne możliwości rozładowywania emocji. Nasze życie kręci się wokół jedzenia, kwestia tradycji, kultury. Mało uwagi poświęca się relaksowi, psychice, radzeniu ze stresem. Wyrzuca się złe nawyki, zostawiając w ich miejsce dziurę. Dziury trzeba uzupełniać nowymi, zdrowymi nawykami.

Właśnie dlatego uważam, że zmiana zaczyna się w głowie. Łatwiej dokona się zmiany kiedy mamy dobry grunt mentalny, żeby to zrobić. Tak jak w sporcie. Zawodnicy mogą być tak samo świetnie przygotowani, ale wygrywa ten kto ma twardszą głowę. Jak sądzicie? Warto robić analizę sytuacji?

Wyzywam Cię! A właściwie Ryan Gosling

          Dwa tygodnie Nowego Roku za nami, ciekawa jestem Waszych statystyk postanowieniowych. Oczywiście standardowo pojawiło się milion tryliardów noworocznych wyzwań, w tym większość milionów dotyczących aktywności fizycznych, pozostałe bardziej mentalne. Zaczęło się chapanie wszystkich srok za ogon, bo przecież na wszystko znajdziemy czas, ochotę i energię. Czy, aby na pewno?

            W celu uporządkowania, mamy te wszystkie sportowe wyzwania, w większości 30 dniowe. Pojawia się Chodakowska, Mel B, squaty, kilometry, smukłe uda i jędrne pośladki. Inne wyzwania dotyczą bardziej sfery kulturalno-duchowej. Obiecujemy co przeczytamy, co obejrzymy, czego się nauczymy, oczywiście hurtowo, od 50 do 100. A co, na bogato! Są jeszcze te najbardziej wkurzające, hejtersko-hipsterskie z cyklu: „Tego w 2015 roku NIE zrobię”. W taki sposób normalnie robi się śmietnik na wallu ;).

Czy ja kpię z tych wszystkich osób, które te wyzwania podejmują? W żadnym wypadku! Wiem, ile mimo wszystko trzeba włożyć czasem energii, żeby podnieść cztery litery. A jeszcze nimi pobujać, czy chociażby utrzymać ich ciężar przy zgiętych kolanach. Podziwiam!
Ale… Zastanawiam się, również z autopsji problem znając, dlaczego tak wielu z nas nie udaje się wytrzymać nawet tego miesiąca?

           Psychologicznie rzecz ujmując należy odnieść to wszystko do motywacji. Motywacja, podobnie jak i poczucie kontroli, co jest ze sobą powiązane, może być zewnętrzna i wewnętrzna. Wszelkiego rodzaju wyzwania opierają się w głównej mierze na motywacji zewnętrznej, gdyż będzie nagroda/uznanie/pochwała/szacun na dzielni (czyt. fejsie), niepotrzebne skreślić. I tutaj może być pies pogrzebany. Z zasady, w psychologii uznaje się, że motywacja wewnętrzna, a więc dążenie do celu z powodu radości z wykonywanej czynności czy możliwości samodoskonalenia jest bardziej efektywna i przypisuje się ją mistrzom. Mówi się też o tym, że motywacja zewnętrzna niszczy motywację wewnętrzną. Owszem jeśli praca jest kontrolowana możliwością nagrody, natomiast kiedy nagroda polepsza poczucie kompetencji  i poczucie własnej wartości, motywacja wewnętrzna wzrasta. Najlepiej widać to na przykładzie sportowców. Każdy chce stanąć na pudle, zdobyć medal, ale wykonują codziennie ciężką prace, bo nie wyobrażają sobie bez tego życia, dążą do perfekcji i doskonałości w swoim mniemaniu. Nierzadko trofea są skutkiem ubocznym, tym charakteryzuje się klasa mistrzowska, oparta na silnej motywacji do działania. 
Jaka jest nasza motywacja? Proponuje obnażyć się przed sobą, można się zastanowić lub wspomóc krótkim testem autorstwa Vernacchiego (Vernacchia, 2003). Dotyczy on analizowania motywacji sportowej, ale możemy odnieść go do naszych wyzwań, bez względu na dziedzinę.
Można się domyślić lub nie, wyniki z lewej strony odnoszą się do motywacji wewnętrznej, a z prawej do zewnętrznej. Po zdiagnozowaniu czego naprawdę chcemy, trwałych zmian czy rogów jelenia na ścianie, możemy przejść do kształtowania efektywnej motywacji.
Tutaj znowu posłużę się modelem z psychologii sportu, który moim zdaniem można odnieść do każdej dziedziny naszej działalności. A że wyzwania często mają charakter sportowy, tym bardziej się nada. Uwaga, będziemy kształtować motywację mistrzowską wg Taylora!
  1. Koncentracja na celach długoterminowych. Potrzebna jest ciężka praca i wysiłek. Nic nie przychodzi łatwo, a zwłaszcza fani na blogu. Dlatego warto się zastanowić, po co to wszystko? Kiedy postawimy na szali zdrowie, samorozwój, energię, pasję, to 30 dni będzie tylko przedbiegiem przed prawdziwym startem.
  2. Obecność partnera treningowego. Wsparcie zawsze jest mile widziane. A kiedy zaczniemy trenować z kimś, na naszym poziomie, nie będzie frustracji i porównywania, ale podwójnie dobra robota. A kiedy będzie 1856 partnerów w całej Polsce, to można góry przenosić.
  3. Docenianie konkurentów. W tym najważniejszego- Lenia. Współzawodnictwo mamy wpisane w naturę, nie ważne czy dotyczy to sąsiadki spod 5, która też wychodzi biegać, czy Chodakowskiej po drugiej stronie ekranu. Ja ci jeszcze pokaże!
  4. Sygnały motywacyjne. Musimy wytwarzać pozytywne emocje związane z wkładanym wysiłkiem, inaczej sfiksujemy, albo co gorsza zrezygnujemy. Mogą być hasła: „90,60,90”, albo zdjęcia płaskich brzuchów czy jędrnych pośladków. Nie ważne co, byleby dodawało pary!
  5. Planowanie kariery. Brzmi dostojnie, a chodzi o unikanie „zrywów”. Wycisk, zawał serca, paraliż wywołany zakwasami, rok przerwy w treningach. O nie! 
    Planujemy dokładnie:
    cel- płaski brzuch (chociaż wolałabym np. kształtowanie sylwetki)
    trening- 3 razy w tygodniu (naprawdę sądzisz, że po roku nic nie robienia, znajdziesz czas i ochotę na codzienny trening, myśl REALISTYCZNIE)
    czas- do skutku 😛 ustalmy miesiąc, po miesiącu możemy dołożyć dodatkowy trening innego rodzaju, zmienić dyscyplinę. Chodzi o wypracowanie nawyku podejmowania aktywności fizycznej, albo o doskonalenie u zaawansowanych.
  6. Codzienne pytania. Zastanowię się nad tym co mogę dzisiaj dla siebie zrobić? Może nie warto zamykać się w ramach jednego treningu składającego się z 40 przysiadów. Czasem po prostu nie mamy ochoty robić żadnych cholernych przysiadów, za to chętnie pójdziemy pobiegać albo na basen. Wprowadzanie modyfikacji, słuchanie siebie nie jest niczym złym. Dlatego trochę drażni mnie ta monokultura wyzwań. 
  7. Istota motywacji. Najważniejsze przesłanie tego artykułu. Nie osiągniemy niczego bez pasji i zaangażowania. Jeżeli nie będziemy chcieli wprowadzić zmian, żadne wyzwania nie pomogą. Porzucimy sprawę po 2 tygodniach, w najlepszym wypadku po miesiącu. Ufff po wyzwaniu, w nagrodę nie ruszę się do czerwca. Kogo chcesz oszukać, z kogo robisz głupka?
    Mój ulubiony prof. Blecharz napisał bardzo trafnie: 

    „Łatwiej jest zostać zwycięzcą niż mistrzem.”

    Nieważne czy mamy na myśli mistrzów świata, czy mistrzów własnych czterech ścian. Nieważne jakie czynniki zmotywują nas do podjęcia aktywności, ale jeśli wzbudzą głęboką motywację wewnętrzną, mogą ponieść nas ku mistrzostwu.
    Zapytacie w takim razie, czy mówię tak wyzwaniom? Otóż….to zależy! 😉