Dlaczego dziś nie ogarniam?
źródło:antyweb.pl |
źródło: http://fundersandfounders.com/how-many-times-should-you-try/ |
źródło: www.trenerbiegania.pl |
źródło: https://www.facebook.com/TreningBiegacza |
źródło: www.nishka.pl |
Afera sklepowa!
źródło: www.dziennikzachodni.pl |
Prawdziwa kiszona kapusta to naturalne źródło witaminy C wzmacniającej cały organizm oraz „dotleniających” witamin z grupy B . Co ciekawe kiszona kapusta dzięki witaminom z grupy B niweluje szkodliwe działanie alkoholu, a jej sok jest świetnym antidotum na „kaca”. Dodatkowo zawiera witaminę E, a także minerały tj. wapń, magnez, żelazo, potas, a także związki siarki organicznej, która wraz z witaminą E poprawia wygląd naszej skóry, włosów i paznokci. Kiszona kapusta zawiera również naturalne przeciwutleniacze – karotenoidy i polifenole. We wcześniejszym poście była cała rozprawa na temat naszych wnętrzności. Powszechnie uważa się, że przyczyną powstania nowotworów jelita grubego są procesy gnilne zachodzące wewnątrz niego. Kiszona kapusta ma tak korzystną florę bakteryjną, że nie tylko hamuje ona owe procesy, ale też wpływa stymulująco na system odpornościowy organizmu. W ten sposób kiszona kapusta oczyszcza nasze jelita, a dzięki temu mogą one przyswoić więcej witamin i minerałów z pożywienia.
Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Mogłybyśmy z mamą przeboleć, że ubędzie nam zdrowia i piękna. Ostatecznie. Ale kwaszona kapusta, poprzez zawartość octu trochę nam tego zdrowia jeszcze zabiera…Nie ma dobroczynnych bakterii, a kwas octowy niszczy czerwone krwinki, a co za tym idzie obniża się poziom hemoglobiny, wzrasta ryzyko anemii. Ponadto zakłóca procesy trawienne i zaburza proces prawidłowego przyswajania składników odżywczych z pokarmu.
P.S A najgorsze z najgorszych, że kapusta była zepsuta! Cechą kapusty kwaszonej jest właśnie krótka przydatność.
Do lodówek moi mili na lustracje, żeby sobie krzywdy nie robić!
Oh, my sugar I’m leaving You!
Pewnie już każdy dobrze pojął, że cukier nie jest naszym przyjacielem w walce o zdrowie i szczupły wygląd. Ciągle jednak pojawiają się rewelacje w dietach, odrzucamy tłuszcze, bo przecież cholesterol, miażdżyca, potem zawał. Natomiast badania pokazują również, że dieta niskowęglowodanowa obniża znacząco poziom cholesterolu. Natomiast dużo cukrów w naszym menu szkodzi coraz bardziej. A prawda jest taka, że cukier jest wszędzie! 0 % tłuszczu? Niekoniecznie…
Cukier nas zabija! Bądźmy szczerzy, z roku na rok jest coraz gorzej. A efekty?
- Cukrzyca typu drugiego dotyka 370 mln ludzi na świecie, w tym 2,7 mln w Polsce!
- 50% chorych jest niezdiagnozowanych!
- co 5 sekund ktoś umiera z powodu cukrzycy!
- umierają ludzie w wieku 40-60 lat
- jest 1 z 10 przyczyn powodujących niepełnosprawność!
Nie mamy lekarstwa na raka, ale wiemy co powoduje cukrzyce – niewłaściwe odżywianie. Mamy wpływ na to co jemy i pijemy oraz w jakich ilościach. Dlaczego krzywdzimy siebie?
Bo odrzucenie cukru nie jest wcale takie łatwe!
- Cukier uzależnia. Gwałtownie podnosi insulinę, żeby potem spadła, ażeby wywołać kolejny napad głodu. Ciężko walczyć z hormonami!
- Produkty węglowodanowe przygotowuje się łatwo i szybko!
- Jesteśmy zewsząd atakowani produktami o „obniżonej zawartości cukru”, „w 100% naturalnych”, pojawiają się najnowszej generacji słodziki, ale to wszystko dalej jest cukrem!
- Gdybyśmy chcieli całkowicie zrezygnować z cukru, będzie problem. Jogurt naturalny nierzadko ma więcej cukru niż tłuszczu. A to ten pierwszy jest gorszy!
- Nie wiemy, które cukry są „dobre”, a które „złe”! O ile można takowe wyróżnić 😉
- Słodkie jest pyszne i można jeść i jeść i jeść…
O tym co się zmieniło, najlepiej poświadczy ilość cukrów prostych spożywanych przez człowieka w poszczególnych wiekach:
- XV w. – ok.20 gramów na osobę na rok
- XVIII w. – ok. 1 kg na osobę na rok
- Dzisiaj – ok. 45 kg na osobę na rok
Widać różnicę, prawda?
Dlatego tak ważne jest zrezygnowanie ze spożywania cukrów prostych i ograniczenia cukrów złożonych! Potrzebujemy ich 130 g na dobę, a niektórzy spożywają tysiąc…
Te biegnące i maszerujące to głównie cukry proste( fruktoza, glukoza), które powinniśmy omijać szerokim łukiem. Czołgające węglowodany to te złożone, które powinny się w naszej diecie znajdować, ale również rozsądnie.
Cukry dzielimy też ze względu na indeks glikemiczny. Co to takiego? Jest to klasyfikacja produktów na podstawie ich wpływu na poziom glukozy we krwi po 2-3 h od ich spożycia.
Im niższy indeks glikemiczny tym lepiej!
W internecie znajdziemy mnóstwo tabel z wszyściutkimi produktami i ich indeksem. Warto się kierować tym właśnie wyznacznikiem.
Sami też możemy wpływać na indeks. Jak?
Na wzrost IG wpływa:
- stopień dojrzałości produktu ( w przypadku owoców),
- oczyszczanie (rafinacja),
- obróbka termiczna w nadmiarze wody,
- rozdrabnianie mechaniczne (lepsze większe kawałki),
Na obniżenie IG wpływa:
- obniżenie temp po ugotowaniu (zimne ziemniaki, przelany wodą makaron),
- dodatek tłuszczu,
- dodatek białka,
- nieusuwanie błonnika,
Weźmy sobie to do serca, że to cukier na chwilę obecną jest naszym największym wrogiem. Bardziej niż na lightowność produktów, zwracajmy uwagę na ich „ucukrzenie”!
- Zrezygnuj ze słodkich napojów, nie słódź kawy i herbaty!
- Wybieraj kasze zamiast makaronów!
- Nie wybieraj gotowych potraw, typu instant!
- Owocowe jogurty rób sam(a)!
- Staraj się ograniczać cukier i mąkę pszenną przy wypiekach!
- Chipsy, frytki też zawierają cukier!
Grosz do grosza…Unikajmy, zamieniajmy gdzie tylko się da produkty o wysokim IG na te o niskim. Tam gdzie możesz, zupełnie zrezygnuj.
A może spróbujesz całkowicie, o ile w dzisiejszym świecie się da, ograniczyć zupełnie cukier? Zrobić sobie odwyk? Ustabilizować wyrzuty insuliny, żeby nie były gwałtowne, ale „czołgające”?
U mnie właśnie minął pierwszy dzień odwyku. Trochę mnie nosiło pod koniec dnia, ale dałam rade. Czułam, że za bardzo rządzi mną cukier, dlatego zamierzam przez najbliższy czas zupełnie ograniczyć cukry proste, łącznie z owocami. Węglowodany złożone ograniczyć poprzez rezygnację z pieczywa, makaronu i ziemniaków. Wiem, że wszędzie czai się słodki diabełek, ale każdy najmniejszy krok, zaprocentuje w przyszłości zdrowiem.
Ustabilizujmy swoją gospodarkę hormonalną! Cieszmy się lepszym samopoczuciem! Kto podejmuje wyzwanie? Zastanawiasz się? Wróć do fragmentu o cukrzycy! Powodzenia!
Dolegliwości naszych czasów, antybiotyki i kiszone ogórki
Zatrwożyło mnie ostatnio kilka informacji, z pewnego źródła, więc to nie są dywagacje wiejskiego listonosza, dotyczące naszego układu pokarmowego. Biednego układu, co warto dodać, z naciskiem na jelita. Może to nie najlepszy temat po obiedzie, ale naprawdę ważny, jeżeli zależy nam na zdrowiu, teraz i do późnych lat, daj Boże!
Szczęśliwie dzieje się tak, że coraz częściej zwracamy uwagę na to co jemy. Staramy się urozmaicać naszą dietę, co jest super extra pożądane……ALE!
Czy zastanawialiście nad konsekwencjami jakie dla naszych wnętrzności mogą wynikać z nadużywania środków przeciwbólowych oraz wszelkiego rodzaju antybiotyków?
Zmorą naszych czasów jest dostęp do tych wszystkich środków, z których często korzystamy nieproporcjonalnie często do rodzaju schorzenia. Odkąd człowiek wymyślił antybiotyki, leczy nimi wszystko, nawet te infekcje które z zasady nie są przez antybiotyki wyleczalne. W pewnym momencie lekarze się zreflektowali zaprzestając tego procederu, kiedy uświadomili sobie możliwe szkody, które może nie są widzialne i odczuwalne teraz, ale pojawią się z czasem…..ALE!
Pacjenci nie zostali uświadomieni, w związku z tym, nierzadko wymuszają na lekarzach przepisywanie środków przeciwbólowych na receptę czy antybiotyków. Oczywiście, są lekarze, którzy się na to nie zgadzają. I co się dzieje? Pacjent trzaśnie im drzwiami i pójdzie do lekarza starej daty, który odpowiednią receptę wypisze. Niestety. Pijemy antybiotyk przez 7 dni, wracamy do pracy szczęśliwi, do czasu kiedy przypląta się kolejna infekcja, następnie kierunek lekarz, kolejna recepta, i znowu i znowu…..ALE!
Ilu z nas (ja też nie wiedziałam) wie o tym, że po takiej kuracji antybiotykowej, nasz organizm potrzebuje 3 razy tyle czasu, żeby powrócić do formy i dobrze funkcjonować?
Nasze jelita się uszkadzają, flora bakteryjna wyzbywa się dobrych bakterii, na rzecz tych złych.
Powiecie, ale przecież biorę probiotyki!
Szczęście w nieszczęściu, bo coraz więcej probiotyków wypełnionych jest dodatkowo przeróżnymi, dziwnie brzmiącymi chemicznymi ulepszaczami. Co naprawimy, to popsujemy!
Niestety, kiedy przez lata:
- stosujemy złą dietę, ubogą w błonnik
- jemy w pośpiechu, połykając duże kawałki pokarmu,
- stosujemy leki i antybiotyki,
- nadużywamy używek,
pojawiają się niechciane konsekwencje, w postaci:
- uchyłki jelita grubego (wypuklenia ściany jelita, gdzie zbierają się resztki pokarmu, kału czy bakterii wywołując stany zapalne, perforacje jelit, w najgorszym wypadku prowadzące do nowotworów),
- zaburzenia wchłaniania (uszkodzone jelita, mimo że przyjmują zdrowy pokarm, nie są w stanie go dobrze transportować, niestrawione składniki pokarmowe dostają się do krwi) wywołują:
- alergie pokarmowe, w tym ostatnio popularna nietolerancja glutenu.
- złe funkcjonowanie flory bakteryjnej, której dobry stan odpowiada za fermentacje niestrawionych resztek, produkcje witamin czy hamowanie wzrostu pasożytów i grzybów.
Po raz kolejny okazuje się, że w zdrowym odżywianiu, wcale nie chodzi o ograniczanie i zmianę, aby schudnąć czy lepiej wyglądać, chodzi o nasze zdrowie! Może wydaje nam się, że wszystko jest w porządku, nie odczuwamy żadnych dolegliwości, ale za 5 czy 10 lat, możemy zmienić perspektywę, kiedy będziemy się tułać od lekarza do lekarza, dokładając sobie jeszcze lekami. Patrząc powyżej, chyba warto się sobą zainteresować!
Co robić w takim razie?
- zdrowa, racjonalna dieta ograniczona w cukier (pożywka dla złych bakterii!) i tłuszcze,
- dieta bogata w błonnik, naturalny odkurzacz dla jelit,
- ograniczenie stosowania antybiotyków i leków zwłaszcza opartych na ibuprofenie,
- dbanie o florę bakteryjną, bo bakterii jest w nas więcej, niż naszych własnych komórek, te dobre są nam naprawdę potrzebne!
Akcja reaktywacja! Skąd wziąć NATURALNIE bakterie?
- jogurty, kefiry, zsiadłe mleko z definicji zawierają żywe kultury bakterii, niestety na naszym rynku jogurty są coraz gorszej jakości, przecukrzone, a przecież to cukier jest pożywką dla złych bakterii, jedno wyklucza drugie. Lepiej więc zainwestować w grzybka tybetańskiego lub samemu spróbować zrobić jogurt.
- to czym amerykanie pewnie by wymiotowali, czyli nasze spiżarniane ogórki kiszone oraz kiszona kapusta. UWAGA! Kiszona, a nie kwaszona (której w sklepach jest więcej!). Ma nie zawierać octu, czytajcie etykiety.
- oprócz tego zakwas chlebowy, buraczany i żur, najlepiej szukać w sklepach ze zdrową żywnością. Wątpię, żeby napój kwas chlebowy o smaku śliwki zawierał dobre kultury bakterii….A najlepiej wygoglować przepis i samemu ukisić barszcz, będziemy mieć pewność, że niczym nie został udziwniony,
- można też zastosować dwutygodniową kurację na oczyszczanie jelit: rano na czczo pić mieszankę oliwy z oliwek z sokiem z cytryny po 3 łyżeczki każdego, dobrze wymieszane, bez dodawania wody.
Dbajmy o nasze brzuchy, żeby się uśmiechały i nie robiły nam na złość! 🙂
Recenzja. Chodakowska kontra Lewandowska
O poradnikach pisanych przez „gwiazdy” można powiedzieć, że są bardzo dobre albo bardzo złe. Nie cierpię, kiedy zalewają półki w księgarniach kolejne odkrycia celebrytek, którym wydaje się, że pozjadały wszystkie rozumy bo udało im się schudnąć. I teraz będą edukować naród, bo przecież są taaaakie popularne. Następnie ta czy inna Pani, bierze w obroty dietetyków, trenerów, którzy kłaniać się jej będą i zgadzać na wszystko, za jakiś procent ze sprzedanych egzemplarzy. W końcu sami pewnie takiej sprzedaży by nie uzyskali za żadne skarby. Natomiast amerykański uśmiech Pani z telewizji sprzeda wszystko. Ale na szczęście są poradniki warte polecenia.
Jednym z nich jest „Żyj zdrowo i aktywnie” Anny Lewandowskiej.
Polska, która kobietami ćwiczącymi stoi, w tym momencie dzieli się na dwa obozy. Mamy fanki Chodakowskiej, i tutaj jest istne szaleństwo. Ale do czołówki powoli dołącza Anna Lewandowska, bardziej znana jako żona „tego” Lewandowskiego. A nie powinno tak być, bo to nie jest kolejna WAGs, która próbuje ugrać coś na karierze swojego piłkarza.
Anna Lewandowska, która jest również odnoszącym duże sukcesy sportowcem, reprezentuje nasz kraj w karate. Cóż zrobić, że tylko w piłce nożnej transfery budzą takie emocje. Oprócz własnych treningowych i dietetycznych doświadczeń, Anna ma również „certyfikowaną” wiedzę na temat odżywiania, skończyła studia w tym kierunku. Nie twierdzę, że tylko wiedza akademicka i potwierdzenie jej nabycia, jest bezsprzecznym uprawnieniem do mądrzenia się, ale naprawdę łatwo wyczuć kiedy ktoś wie o czym mówi.
Co mnie urzekło w „Żyj zdrowo i aktywnie”? Nic mnie nie urzekło, bo nie jest to bardziej niż inne poradniki odkrywcza książka. Natomiast bardzo mi się podoba, że zadbano o ładne wydanie. Mam tu na myśli nie tylko zdjęcia, pięknej zresztą Ani, czy potraw które proponuje, ale również czcionkę, układ treści na stronach. To się dobrze czyta i jeszcze lepiej ogląda. A ja jestem bardzo wrażliwa na takie „dopieszczenie”.
Co znajdziemy w treści książki? Mamy wyróżnione 3 sfery informacji, a więc jedzenie, równowagę wewnętrzną oraz sport, czyli to co wyznacza nam ZDROWY STYL ŻYCIA. Dowiadujemy się za co odpowiadają poszczególne narządy układu pokarmowego, ale też zostały opisane składniki pokarmowe. W dziale sport mamy opisane własne doświadczenia Ani dotyczące głównie karate, ale jest również przykładowy trening oraz parę słów o bieganiu. Najlepiej powiedzieć, że ta książka jest takim bardzo podstawowym kompendium wiedzy na temat zdrowego stylu życia. Dla amatorów, początkujących, którzy pragną coś zmienić, ale nie wiedzą jak taka pozycja jest okej. Dla tych którzy posiadają fachową wiedzę, nie będzie raczej odkrywcza. Natomiast będzie idealna jeśli ktoś jest fanem urody Anny Lewandowskiej, jej zdjęć jest naprawdę sporo, UWAGA, zdjęć Roberta nie znajdziecie 🙂 A nie przepraszam, jest w podziękowaniach!
źródło:www.papilot.pl |
Jeśli mam się stawiać, w któreś grupie, to jednak wybiorę Lewandowską (choć international ranking wygrywa Mel B. :)). Lubie to, że potrafi motywować, ograniczając prywatę i nadmierne wchodzenie w tyłek swoim „wyznawczyniom”. Niestety, Serduszka Moje, Ewcia stara się tak bardzo, że przynajmniej dla mnie to aż za wiele wsparcia…ale ja jestem dziwna 😉 Dziwacy czy nie, wyznawcy, fani czy po prostu sympatycy zdrowia, ważne, żeby w ogóle powziąć zamiar zabrania tyłka z kanapy!
Pierwszy cytat z książki „Żyj zdrowo i aktywnie” jest dla mnie jednocześnie, tym najbardziej znaczącym, z którym w pełni się zgadzam.
„Moda to zjawisko, które przemija, a ja marzę, żeby ludzie żyjący zdrowo, stali się większością w społeczeństwie. Na stałe.”
Anna Lewandowska „Żyj zdrowo i aktywnie” 2014
Jogurt z grzybkiem, a raczej z grzybka?
Słyszeliście może o właściwościach grzybka tybetańskiego? Grzybek niczym magiczna różdżka zamienia mleko w zdrowy kefir. O tym, że warto pić produkty fermentowane bogate w probiotyki i „zdrowe” kultury bakterii, mam nadzieje słyszeliście. Bakterie kwasu mlekowego, drożdże i kultury bakterii, chociaż nazwy brzmią niezachęcająco, a wręcz groźnie, są naszemu układowi pokarmowemu niezbędne. Gdybyśmy mieli zupełnie wyjałowioną ścianę w jelitach, tym bardziej bylibyśmy podatni na różne infekcje. Natomiast częściej mamy do czynienia z nadmiarem bakterii, czy grzybów, które zaśmiecają nasze jelita powodując różnego rodzaju dyskomfort czy po prostu złe samopoczucie. Najlepiej byłoby pozbyć się złych bakterii, a zasiedlić nasz układ pokarmowy tymi dobrymi ;). Niestety coraz trudniej dostać w sklepie jogurt czy kefir, gdzie nie będzie „ulepszaczy” w postaci mleka w proszku, czy co gorsza cukru. Na szczęście możemy taki zdrowy napój przyrządzić sami właśnie z pomocą grzybka.
Napój jak podaje historia był sporządzany od dawien dawna przez mnichów tybetańskich, uznawany za eliksir młodości, dawał nadzieje na długowieczność. Skąd wzięły się w Polsce? Ponoć przywiózł je, otrzymawszy jako dar, profesor wyleczony z raka kuracją napojem , który przebywał kilka lat w Indiach. Kiedy zaś naukowcy próbowali wyróżnić skład grzybków, aby odtworzyć proces ich tworzenia, również napotkali przeszkody. Zapytano więc Tybetańczyków jak powstały ziarna kefirowe?
Odpowiedzieli: „Ziarna były darem, który ponad 1.000 lat temu zesłał ludziom Bóg”.
Bez względu na mityczne i tajemnicze początki, większość stosujących jest zdania, że to naprawdę działa. Byłabym ostrożna w twierdzeniu, że picie uleczy z raka, niemniej jednak jest to naturalnie sfermentowany jogurt, który w diecie jest potrzebny.
Natomiast kwestia „uprawy” jest bardziej wymagająca. Wychodzę z założenia, że im bardziej przetworzone, tym szybsze w obsłudze, więc trzeba sobie tutaj kilka zasad przyswoić.
Najważniejsze, żeby grzybek nie miał kontaktu z metalem! Hodujemy wykorzystując narzędzia plastikowe, szklane i drewniane. Jak działać od podstaw?
źródło: www.garnek.pl |
- Grzybka przepłucz zimną bieżącą wodą na plastikowym sitku aż nie będzie pokryty mlekiem, a woda po przepłukaniu grzybka będzie czysta.
- Zalej w słoiku lub naczyniu szklanym dwie łyżeczki przepłukanego grzybka szklanką nieprzegotowanego mleka (jeśli jest go więcej, to proporcjonalnie dolać więcej mleka).
- Słoik lub naczynie przykrywamy gazą lub filtrem (np. takim do parzenia kawy), by zapewnić dostęp powietrza, ale zabezpieczyć przed zabrudzeniami.
- Odstaw naczynie na 24 godziny w ciepłe miejsce.
- Po 24 godzinach przemieszaj go plastikową lub drewnianą łyżką i przecedź przez plastikowe sitko – napój nadaje się natychmiast do picia lub po schłodzeniu w lodówce (najlepiej spożyć w ciągu kolejnej doby).
- Grzybka przepłucz zimną bieżącą wodą na plastikowym sitku aż nie będzie pokryty mlekiem, a woda po przepłukaniu grzybka będzie czysta.
- Ponownie umieść grzybka w słoiku i zalej na 24 godziny mlekiem.
- I następny cykl 😉
Ważne, aby mleko nie było odtłuszczone, co najmniej 1,5% i nie UHT. Przechowujemy w temperaturze pokojowej. Grzybki z czasem się mnożą, więc możemy się nimi dzielić z kimś, albo dzielić w innym słoiku. Można je mrozić, żeby zrobić sobie przerwę, niedobrze jest pić cały czas. Kuracja ma trwać 20 dni, po których następuje 10-cio dniowa przerwa. Kurację powtarzamy nawet przez 5-6 m-cy. W okresach 10 dniowych przerw nadal zmieniamy grzybkowi mleko i powtarzamy zabiegi związane z hodowlą, choć nie pijemy kefiru. Jeżeli grzybka mrozimy to dajmy mu później więcej czasu na zadziałania, sama ostatnio się przekonałam, że kefir zrobił się dopiero za 2 przepłukaniem. Zalewając większą ilość grzybka mniejszą ilością mleka skracamy czas produkcji napoju (np. po 8h zamiast po 24h). Prawidłowo powinien on mieć kwaskowaty smak podobny do kefiru (proporcja 2 łyżeczki grzybka na 1 szklankę mleka na 24 h).
Chyba tyle z najważniejszych informacji dotyczących przechowywania, a teraz najciekawsze, jak on właściwie działa. Kefir ten jest bogaty w białka, wapń, witaminy z grupy B (np.B1, B5, B7, B12, niacynę – B3, kwas foliowy – B9), witaminę K oraz minerały takie, jak fosfor, wapń, magnez. Kuracja nim przeprowadzona, ma na celu przywrócenie równowagi w organizmie stale przebiegających procesów. Dlatego jego właściwości są tak szeroko opisywane, głównie z naciskiem na przebieg procesów trawienia.
– reguluje przemianę materii ,
– leczy choroby przewodu pokarmowego, wrzody żołądka i dwunastnicy,
– działa oczyszczająco wspomagając detoksykację organizmu oraz łagodząc objawy alergii,
– wspomaga leczenie chorób serca i naczyń wieńcowych,
– rozkłada tzw. „zły cholesterol” i złogi w naczyniach tętniczych,
– reguluje ciśnienie tętnicze oraz poziom glukozy we krwi,
– stymuluje działanie układu odpornościowego,
– hamuje wzrost komórek nowotworowych,
– leczy choroby wątroby, śledziony i trzustki ,
– zbawiennie działa na nerki , pęcherz i przewody moczowe ,
– leczy choroby dróg żółciowych i rozpuszcza kamienie zalegające w woreczku żółciowym ,
– leczy stany zapalne wytwarzając naturalne i bezpieczne dla układu odpornościowego antybiotyki,
– wytwarza interferon zwalczający wirusy,
– hamuje i leczy infekcje grzybicze – drożdżyca narządów płciowych, grzybica stóp,
– wpływa pozytywnie na stan skóry, włosów i paznokci,
– eliminuje stany zmęczenia i wyczerpania,
– łagodzi skutki stresu,
– pomaga walczyć z bezsennością,
– zwiększa libido,
– hamuje proces starzenia się komórek,
– przynosi ulgę w oparzeniach słonecznych (stosowany zewnętrznie).Niektóre właściwości są jak najbardziej konkretne i stwierdzone, inne może trochę naciągane. Każdy organizm jest inny, to na pewno! Osobiście stosowałam kurację, teraz zaczynam następny cykl i stwierdziłam poprawę funkcjonowania swoich wnętrzności, głównie w zakresie problemów trawiennych. Należy stosować go rozważnie, sprawdzić na początku, jak zareaguje nasz organizm. Na pewno nam nie zaszkodzi, natomiast w momencie, kiedy ciężko o dostęp do naturalnie wyprodukowanych kultur bakterii, warto wprowadzić takie urozmaicenie diety. Zwłaszcza atakowani przetworzonymi produktami, tłuszczami trans, karmimy nasze bakterie słodyczami i niestety, nasz brzuch na pewno się nie uśmiecha…
P.S Zapytacie skąd go wziąć. Ponoć sprzedają w internecie, nie wiem czy to bezpieczne, czy mogą być jakieś podróbki. Nie wgłębiałam się w temat, bo sama miałam od znajomej znajomej i tak polecam szukać. Grzybek się mnoży, więc na pewno ktoś się podzieli, warto popytać 😉
Więcej: http://grzybektybetanski.pl/category/przepisy-kulinarne/
Cud miód
zimowym i rozgrzewającą herbatą z miodem i cytryną. Tymczasem sezon na miód
rozpoczyna się już majem, kiedy to można zebrać miód akacjowy. Pamiętając o
kwitnieniu poszczególnych roślin, mamy możliwość testowania miodów o różnych
smakach i zapachach.
wyróżnić rodzaje miodów?
Akacjowy–
regeneruje, uspokaja, reguluje trawienie pomaga zasnąć, pomaga w leczeniu
chorób dróg oddechowych, skóry;
Rzepakowy–
wzmacnia serce, stabilizuje ciśnienie krwi, hamuje procesy miażdżycowe, pobudza
pracę wątroby, odtruwa,
Wielokwiatowy–
od wiosny do jesieni wytwarzany, korzystny dla alergików, w leczeniu chorób
serca i naczyń,
Spadziowy
– letnio-jesienny, zwalcza drobnoustroje, działa przeciwzapalnie, zalecany przy infekcjach dróg oddechowych, w
leczeniu astmy, schorzeniach ukł
krążenia, chorobach skóry
Miód cud-
lipowy – lipa kwitnie w czerwcu, niedługo potem pojawia się miód,
najbardziej wszechstronny w działaniu, pomaga przy nadmiernym wysiłku
umysłowym, zwalcza drobnoustroje, działa uspokajająco, rozkurczowo,
przeciwgorączkowo, w leczeniach infekcji.
jego cennych właściwości.
łyżka stołowa i ma ok. 66 kcal. Przechowuj go w szczelnie zamkniętych słoikach,
w ciemnym suchym miejscu. Jest to ważne
z powodu pobierania przez miód innych zapachów oraz problemu wilgoci i
ewentualnej fermentacji( rozpoznasz po pienistym kożuchu).
receptury
zewnętrznie i wewnętrznie.
ciepłej wody( ok. 30 stopni) zostawić na 10-12 godzin i wypić. Najlepiej
przyrządzać wieczorem i pić po przebudzeniu.
Można dodać cytrynę.
łyżeczki octu jabłkowego i 2 łyżeczki miodu, płucz gardło 3 razy dziennie.
łyżeczce miodu i nalewki z nagietka , wymieszaj i tym tonikiem przecieraj
twarz,
zagotuj, do przestudzonego wywaru dodaj łyżeczkę miodu, wcieraj w świeżo umytą skórę
głowy po czym dokładnie spłucz.
100 g świeżych drożdży i łyżkę miodu, odstaw na ½ godz. Pij 2-3 razy dziennie
przed posiłkiem.
aloesu i czerwonego wina, przechowuj w lodówce, przyjmuj łyżeczkę 3 razy
dziennie przed jedzeniem przez 3 miesiące,
żółtka i kilka kropel oleju z migdałów, utrzyj, nakładaj przed pójściem spać i
zakładaj bawełniane rękawiczki,
właściwości nawilżające i odżywcze dla skóry, można go łączyć z cukrem jako
peeling, wlewać z mlekiem do kąpieli, smarować spierzchnięte usta. Prawdziwa
skarbnica cennych właściwości, można samemu komponować ciekawe receptury w zależności
od potrzeb na bazie miodu.
wykorzystanie miodu w aptece domowej i pielęgnacji ciała”(wyd. Baobab)